Skontaktuj się ze mną
+48 511 364 335
TRUDNO JEST PISAĆ O SOBIE, BO CHWALIĆ SIĘ NIE MA CZYM, A PISAĆ NIE PRAWDĘ CHYBA NIE MIAŁO BY SENSU I BYŁO BY NIE W PORZĄDKU !!! A WIĘC, MOŻE TAK...
NA IMIĘ MAM ROMEK, MAM 37 LAT I MIESZKAM W NIE WIELKIEJ, MALOWNICZO POŁOŻONEJ, GÓRSKIEJ MIEJSCOWOŚCI LIPNICA WIELKA, W WOJEWÓDZTWIE MAŁOPOLSKIM. JEST TO TYPOWA WIEŚ KTÓRA NIEWĄTPLIWIE MA SWOJE UROKI, ZALETY ALE I NIESTETY WADY... JEST TU BARDZO PIĘKNIE I KOLOROWO (ZWŁASZCZA WIOSNĄ I JESIENIĄ), ALE W ZIMIE NASZ DOMEK LEDWO WIDAĆ SPOD ŚNIEGU !!! POWIETRZE JEST TU BARDZO CZYSTE I ZDROWE, JAK CHYBA NIGDZIE INDZIEJ, ALE NIESTETY CENĄ ZA TO WSZYSTKO JEST TO ŻE TRZEBA PIECHOTĄ CHODZIĆ OK 3 KM. DO NAJBLIŻSZEGO PRZESTANKU AUTOBUSOWEGO, SKLEPU, POCZTY CZY KOŚCIOŁA. WRAZ Z RODZICAMI I RODZEŃSTWEM MIESZKAM W MAŁYM DREWNIANYM DOMKU. MIESZKAM TU OD DZIECKA I CHYBA DLA TEGO NIE WYOBRAŻAM SOBIE ŻYCIA GDZIE INDZIEJ, CHOĆ WIEM ŻE JEŻELI BĘDĘ TU NADAL MIESZKAŁ (PRZEZ TE RESZTĘ ŻYCIA KTÓRE MI POZOSTAŁO), TO NA PEWNO BĘDZIE CIĘŻKO, ZWŁASZCZA WŁAŚNIE W ZIMIE GDY CZASAMI JEDYNYM ŚRODKIEM LOKOMOCJI JEST... HELIKOPTER !!! ALE SKORO PRZEŻYŁEM TU JUŻ TYLE LAT, TO MYŚLĘ ŻE PEWNIE UDA SIĘ PRZEŻYĆ I RESZTĘ...
"DALEKO, DALEKO, ZA MORZEM ZA RZEKĄ, ZA LASEM, ZA GÓRKĄ, POD NAJPIĘKNIEJSZĄ W POLSCE CHMURKĄ STOI SOBIE CHATKA, A W TEJ MAŁEJ CHATCE JEST OJCIEC I MATKA. MAJĄ ONI SYNÓW I JEST TEŻ CÓRECZKA, MAJĄ ONI RÓWNIEŻ FAJNEGO ROMECZKA. JAK BY NIE LICZYĆ PIĘĆ OSÓB WYCHODZI I CZĘSTO TAM DO NICH WAŻNY "GOŚĆ" PRZYCHODZI. NA IMIĘ MA WIARA, MIŁOŚĆ SIĘ NAZYWA, WESOŁO JEST W CHACIE GDY TEN "GOŚĆ" PRZYBYWA. BO GDY WIARA I MIŁOŚĆ JEST W ŻYCIU CZŁOWIEKA, BEZ OBAW PATRZY SIĘ W PRZYSZŁOŚĆ I NA KOLEJNY DZIEŃ CZEKA. LECZ OSTATNIO W ICH DOMU RZADKO RADOŚĆ BYWA, BO MIŁOŚĆ O NICH ZAPOMNIAŁA, A WIARA ŻE BĘDZIE LEPIEJ, JUŻ NIE JEST PRAWDZIWA"
TO CO TERAZ NAPISZĘ NIE BĘDZIE PROŚBĄ O PORADĘ CZY POMOC... MOŻE DLA TEGO ŻE, MIMO IŻ JESTEM SKAZANY NA POMOC INNYCH, TO LUDZIE TACY JAK JA NIE POTRAFIĄ PROSIĆ... A MOŻE DLA TEGO ŻE DLA MNIE JEST JUŻ PO PROSTU ZA PÓŹNO JESTEM KALEKA !!! PRZEZ CAŁE SWOJE ŻYCIE STARAŁEM SIĘ TEN FAKT BAGATELIZOWAĆ, ZEPCHNĄĆ GDZIEŚ W TŁO, UCIEC OD NIEGO... W KOŃCU JEDNAK MUSIAŁEM SOBIE TĘ PRAWDĘ, KTÓRA DOCIERAŁA DO MNIE TAK DŁUGO I OPORNIE, UŚWIADOMIĆ. Z NIEWIELKA POMOCĄ BLIŹNICH, CZŁOWIEK MOŻE DOKONAĆ NAPRAWDĘ WIELE...
DZIŚ MA 37 LAT. O TYM JAK WYGLĄDAŁO I WYGLĄDA MOJE ŻYCIE WOLAŁBYM NIE PISAĆ. TO NIE SĄ RZECZY O KTÓRYCH MOŻNA OT TAK, PO PROSTU OPOWIEDZIEĆ. MOJE KALECTWO JEST JUŻ SZCZEGÓLNIE BARDZO UCIĄŻLIWE DLA MNIE I MOJEGO OTOCZENIA, CHOĆ NIE JEST JESZCZE TAK NAJGORZEJ, I DLA TEGO ZDAJE SOBIE SPRAWĘ ŻE SĄ LUDZIE W JESZCZE GORSZEJ SYTUACJI NIŻ JA, I DLA TEGO JAK ŻYJĄ LUDZIE NAPRAWDĘ POSZKODOWANI, WOLE SOBIE NAWET NIE WYOBRAŻAĆ... KIEDY MÓWIĘ O ŻYCIU, MAM NA MYŚLI RACZEJ NIE ZEWNĘTRZNE JEGO PRZEJAWY, LECZ TO RACZEJ CO DZIEJE SIĘ W CZŁOWIEKU, W JEGO WNĘTRZU. UŁOMNOŚĆ FIZYCZNA IDZIE BOWIEM W PARZE Z PEWNĄ DALEKO GORSZĄ DEFORMACJĄ PSYCHIKI... NIE WIEM CZY TAK MUSI BYĆ ZAWSZE, U SIEBIE TO DOSTRZEGAM. ZWŁASZCZA OD KILKU LAT ZAUWAŻAM DUŻE ZMIANY NA GORSZE, NIE TYLKO W MOJEJ SYTUACJI FIZYCZNEJ... ZE WSZYSTKICH BARIER JAKIE MUSI POKONAĆ CZŁOWIEK KALEKI, NAJTRUDNIEJSZĄ JEST BARDZO SOLIDNY MUR, KTÓRY DZIELI GO OD CZŁOWIEKA ZDROWEGO. WSZYSTKO, DOSŁOWNIE WSZYSTKO MOŻNA JAKOŚ ZREKOMPENSOWAĆ, ZASTĄPIĆ, Z WYJĄTKIEM ŻYCZLIWEJ OBECNOŚCI DRUGIEJ OSOBY...
ZAWSZE PRZEBYWAŁEM WŚRÓD TAK ZWANYCH, NORMALNYCH LUDZI I WIEM JAK TRUDNO NAWIĄZAĆ Z NIMI JAKIKOLWIEK GŁĘBSZY KONTAKT. WZAJEMNE STOSUNKI TYCH DWÓCH ŚWIATÓW CECHUJE PEWNA NIEZRĘCZNOŚĆ, SKRĘPOWANIE, BRAK OTWARTOŚCI. TRUDNO TU TERAZ DOCHODZIĆ PRZYCZYN, ALE WYDAJE MI SIĘ, ŻE LUDZIE UPOŚLEDZENI SĄ DLA TEGO UPOŚLEDZENI, ŻE LUDZIE NORMALNI TAKIMI ICH WIDZĄ I TAK ICH TRAKTUJĄ. ODRUCHOWO ??? TO JEST JAK GDYBY WPISANE W PSYCHIKĘ SPOŁECZEŃSTWA. W REAKCJI NA WIDOK PROTEZY CZY WÓZKA INWALIDZKIEGO JEST COŚ Z POGRANICZA LITOŚCI I POCZUCIA WŁASNEJ WYŻSZOŚCI. ZNAM TO NA PAMIĘĆ. TE SPOJRZENIA: "BIEDAKU, WIDZISZ MNIE SIĘ UDAŁO"... CHCIAŁOBY SIĘ POWIEDZIEĆ: "PRZYJACIELU NIC CI SIĘ NIE UDAŁO, JUTRO MOŻESZ BYĆ TU, GDZIE JA"... JAK POCZUJESZ SIĘ WTEDY, KIEDY BĘDĄ CIĘ OGLĄDAĆ JAK COŚ EGZOTYCZNEGO, KIEDY POWIEDZĄ CI, ŻE SIĘ NIE NADAJESZ, ŻE NIBY TO NIE WAŻNE, ALE JEDNAK JESTEŚ GORSZY... NIC CI SIĘ NIE UDAŁO !!! NIGDY JEDNAK NICZEGO TAKIEGO Z SIEBIE NIE WYDUSIŁEM. ŻYŁEM JAK INNI I ZA WSZELKĄ CENĘ STARAŁEM SIĘ NIE BYĆ GORSZY. DZIŚ JUŻ WIEM, ŻE MUSIAŁEM, PRZEGRAĆ... NAWET NAJGORSZY PIJAK MOŻE WYTRZEŹWIEĆ, OSZUST MOŻE STAĆ SIĘ UCZCIWY, GŁUPIEC MOŻE SIĘ CZEGOŚ TAM NAUCZYĆ, A PIĘTNO KALECTWA ZOSTAJE DO SAMEGO KOŃCA. CZASEM MYŚLAŁEM ŻE MI SIĘ UDA. CZASEM BYLEM BLISKO... TYLKO O CZYJEŚ NIEPOTRZEBNE SZYDERSTWO, O CZYJŚ GŁUPI GEST, O CZYJEŚ WREDNE KŁAMSTWO...
TERAZ PRZEJDĘ DO SPRAWY CHYBA NAJWAŻNIEJSZEJ W ŻYCIU CZŁOWIEKA. MIŁOŚĆ !!! W MOJEJ SYTUACJI TAK WŁAŚCIWIE NIE POWINIENEM CHYBA NAWET MARZYC O CZYMŚ TAKIM, ALE NIESTETY BÓG ZROBIŁ MI W PEWNYM SENSIE NA ZŁOŚĆ, BO ZABRAŁ MI ZDROWIE, A NIE ZABRAŁ MI MOICH UCZUĆ I ODCZUĆ. A WIĘC , MIMO ŻE JESTEM KALEKA, TO JEDNAK MOJE PRAGNIENIA SĄ ZUPEŁNIE TAKIE SAME JAK KAŻDEGO INNEGO, NORMALNEGO CZŁOWIEKA. A WIĘC, CHCIAŁBYM KOCHAĆ I BYĆ KOCHANY !!! NIESTETY, ŻADNA NORMALNA DZIEWCZYNA NIE CHCIAŁA MIEĆ JEDNAK ZE MNĄ DO CZYNIENIA. I SPECJALNIE WCALE SIĘ TEMU NIE DZIWIĘ, BO PRZECIEŻ MIŁOŚĆ W MOIM PRZYPADKU TO NIE TYLKO PRZYJEMNOŚCI, ALE CHYBA PRZEDE WSZYSTKIM DUŻO PRACY I OBOWIĄZKÓW. TO CHYBA PRZEKLEŃSTWO ŻE NAWET TEGO NAJTWARDSZEGO DOPADNIE TAKA CHWILA, KIEDY POTRZEBUJE KOGOŚ OBOK SIEBIE, A KAŻDE SPOJRZENIE NA TE SAMĄ OD LAT PUSTĄ ŚCIANĘ JEST TYLKO JESZCZE JEDNYM KROKIEM W SZALEŃSTWO. JA TEŻ CHCIAŁEM KOGOŚ MIEĆ, KOGOŚ, KTO NIE TYLKO ZAAKCEPTOWAŁBY MNIE, ALE KOGO I JA MÓGŁBYM TAKŻE ZAAKCEPTOWAĆ. NIE MAM TU NA MYŚLI ŻADNYCH IDIOTYCZNYCH WYMAGAŃ, CHODZI TYLKO O ELEMENTARNE PRAWO WYBORU. BRAMA TOLERANCJI, PO PRZEJŚCIU KTÓREJ ZYSKUJE SIĘ MOŻLIWOŚĆ UDZIAŁU W RYWALIZACJI, NIGDY SIĘ PRZEDE MNĄ NIE OTWORZYŁA. BYLEM ZDANY NA ŁASKĘ MOJEGO ŚRODOWISKA. TO ONO DECYDOWAŁO JAK DALEKO MOGĘ POSUNĄĆ SIĘ W SWEJ "BEZCZELNOŚCI". NAPRAWDĘ, PRÓBOWAŁEM RÓŻNYCH SPOSOBÓW, ALE JEST PEWNA GRANICA, DO KTÓREJ CZŁOWIEK DAJE SIĘ UPOKARZAĆ I PONIŻAĆ. INACZEJ TRZEBA STĄD PO PROSTU ODEJŚĆ. BYŁEM BLISKO...
TE WSZYSTKIE LATA POCZYNIŁY WE MNIE DUŻO SPUSTOSZENIA. KAŻDY CZŁOWIEK WYTWARZA WOKÓŁ SIEBIE PEWNA ATMOSFERĘ, COŚ CO PRZYCIĄGA LUB ODPYCHA INNYCH. NAWET JEŚLI KIEDYŚ POTRAFIŁEM WYWOŁAĆ CZYJĄŚ ŻYCZLIWOŚĆ, TO DZIŚ JEST TO JUŻ NIE MOŻLIWE... NA PEWNO DUŻO W TYM MOJEJ WINY, BO NIE ZAWSZE UMIEM NORMALNIE POROZMAWIAĆ. WŚRÓD ZNAJOMYCH TEŻ NIE MOGĘ SOBIE ZNALEŹĆ MIEJSCA. POSIEDZĘ TAK 10 MINUT I ZAWSZE WRACA TA SAMA MYŚL: CZŁOWIEKU, CO TY TU ROBISZ ???
SIEDZĘ TERAZ SAM ZA TYM NIEWIDZIALNYM MUREM. SCHOWAŁEM TU RESZTKI TEGO, CO LUDZIE NAZYWAJĄ POCZUCIEM WŁASNEJ GODNOŚCI. STĄD SIĘ JUŻ NIE WYCHODZI !!! NIE STAĆ MNIE PO PROSTU NA JAKIKOLWIEK EKSPERYMENT. NIE MAM JUŻ ŻADNYCH REZERW. CHODZI TYLKO O TO, BY PRZETRWAĆ OD RANA DO WIECZORA I OD WIECZORA DO RANA. NO I MOŻE JESZCZE O TO, ŻEBY NIE WPAŚĆ W JAKIŚ NAŁÓG, ALBO NIE ZROBIĆ CZEGOŚ CO INNYM SPRAWIŁO BY PRZYKROŚĆ. A MOŻE BY SIĘ UCIESZYLI...
NADESZŁO LATO. DLA MNIE TO ZAWSZE NAJGORSZY CZAS. BO WŁAŚNIE TERAZ SZCZEGÓLNIE NIKT NIE MA DLA MNIE CZASU. WSZYSCY PLANUJĄ URLOPOWE WYJAZDY, ŻYJĄ JUŻ TYMI WAKACJAMI. A JA CZUJE SIĘ TAKI MAŁY... I NAPRAWDĘ NIE MA TO NIC WSPÓLNEGO Z ZAZDROŚCIĄ. PISZE O TYM WSZYSTKIM, NIE DLA TEGO ŻEBY SIĘ KTOŚ NADE MNĄ LITOWAŁ, TYLKO DLA TEGO ŻEBY INNI, A ZWŁASZCZA TACY LUDZIE JAK JA, ZROZUMIELI ŻE NIE WOLNO SIĘ PODDAWAĆ I TRZEBA WALCZYĆ DO KOŃCA, NAWET JEŻELI TA WALKA Z GÓRY SKAZANA JEST NA PRZEGRANĄ. BO JAK KTOŚ KIEDYŚ MĄDRZE POWIEDZIAŁ, "CZŁOWIEKA MOŻNA ZNISZCZYĆ, ALE NIKT I NIC NIGDY GO NIE POKONA". I WŁAŚNIE JA Z TĄ ŚWIADOMOŚCIĄ BĘDĘ ŻYŁ DO KOŃCA ŻYCIA... CZASEM WIDZĘ JAK LUDZIE ZE SOBĄ WALCZĄ, JAK SIĘ NISZCZĄ, JAK NIE POTRAFIĄ SIĘ USZANOWAĆ. A POTEM MÓWIĄ O SAMOTNOŚCI I WYOBCOWANIU. ALE KIEDY CZASAMI Z TEJ MOJEJ STRONY MURU, PRZEŁAMUJĄC WSTYD I STRACH, WYŁONI SIĘ JAKAŚ TWARZ, NAPOTYKA NAJCZĘŚCIEJ OBCE SPOJRZENIE I POGARDĘ...
NIE WIEM NA ILE MÓJ PRZYKŁAD JEST TYPOWY, ALE MOŻE CHOĆ ODROBINĘ WYJAŚNI TYM ZDROWYM PEWNE MECHANIZMY CZY ZACHOWANIA DLA NICH NIEZROZUMIAŁE. NA PEWNO MY LUDZIE NIEPEŁNOSPRAWNI JESTEŚMY BARDZIEJ UWRAŻLIWIENI CZY UCZULENI NA NIEKTÓRE SPRAWY, ALE POTRZEBA TU TYLKO TROCHĘ OBIEKTYWIZMU I TOLERANCJI. MOŻE WŁAŚNIE TO CO NAPISAŁEM UŚWIADOMI WSZYSTKIM ZDROWYM, ŻE TUTAJ, NA TYM, JAK NIEKTÓRZY MYŚLĄ LUDZKIM ŚMIETNIKU, MOGĄ ZNALEŹĆ TO, CZEGO SZUKAJĄ W NORMALNYM ŚWIECIE. ŻE SĄ TU LUDZIE WCALE NIE GORSI, KTÓRZY POTRAFIĄ STAWIAĆ CZOŁA TRUDNOŚCIĄ I NIE SĄ JAKIMIŚ NIEDORAJDAMI. ŻE CZŁOWIEK UPOŚLEDZONY NAWET JEŻELI CZASEM WYMAGA PEWNEJ TROSKI, TO SAM, Z RACJI SWYCH DOŚWIADCZEŃ, TEŻ MOŻE BYĆ W ŻYCIU POMOCĄ I CAŁKIEM SOLIDNYM OPARCIEM. TYLKO PROSZĘ, NIE PYTAJCIE MNIE CZY WIERZE ŻE TYCH KILKA NAIWNYCH SŁÓW KOGOŚ RUSZY. NA PEWNYM ETAPIE CZŁOWIEK JUŻ NIE ZADAJE SOBIE TAKICH PYTAŃ. NIE MAJĄ ONE PO PROSTU ŻADNEGO ZNACZENIA. MOŻNA CO NAJWYŻEJ ZACISNĄĆ PIĘŚCI... KROK DALEJ W SZALEŃSTWO...
A ŻYCIE TOCZY SIĘ DALEJ... ŻYCIE, ALE NIE MOJE, BO MOJE ŻYCIE JUŻ POMAŁU SIĘ KOŃCZY... ALE JAKIE TO MA ZNACZENIE W PORÓWNANIU DO INNYCH LUDZI, KTÓRZY CIERPIĄ JESZCZE BARDZIEJ ODE MNIE. TO ICH TRZEBA PODZIWIAĆ I ODDAWAĆ IM HOŁD ZE MAJĄ ODWAGĘ ŻYĆ !!!